W 2014r. rozwiodłam się bez orzekania o winie, choć stosował przemoc wobec mnie i Córki. Wyrzucał nas z domu, obrażał, poniżał, odizolowywał od rodziny, groził nożem. Zostawiał nas bez środków do życia i nie zajmował się dzieckiem. Kiedy podupadłam na zdrowiu i nie mogłam sprawować opieki nad niespełna rocznym dzieckiem to odpowiadał, że "to mój problem".
Po niecałych trzech miesiącach od rozwodu mój były mąż założył mi sprawę o ukaranie mnie gigantyczną karą grzywny w wysokości 1000 zł za każdy niezrealizowany kontakt. Sprawę założył w niewłaściwym rejonie, z brakiem kompletu dokumentów, aby przedłużać okres rozpoczęcia sprawy. Należy podkreślić, że mój były mąż po jednym weekendzie z nocą w lipcu 2014r. nie wstawiał się na kontakty przez prawie 10 miesięcy. Ojciec dziecka wykręcał się nieskończonymi projektami, dużym nawałem pracy itp. Sprawa pod sygn akt ....../14 odbyła się w maju 2015r. i nie nałożono na mnie grzywny ok 50 000 zł. Od kiedy X dowiedział się, że dziecko uczestniczy w terapii, po której zaczyna otwierać się i nie ukarano mnie gigantyczna karą grzywny, zaczął egzekwować wyrok sądu dot. kontaktów z naszą Córką. Jednocześnie podając nieprawdę, że utrudniam mu kontakty z dzieckiem, które nie chce się spotykać z tatą. Do psychologa udałam się, bo Córka zachowywała się niewłaściwie, żeby nie napisać nienormalnie, po kontaktach z ojcem. Córka rysując rodzinę tylko tacie rysowała "ogon" między nogami (rysunki mogę udostępnić). Rozebrała lalkę, którą nigdy się nie bawiła i obfotografowywała gołą pupę, "bo tata tak mi robił". Z detalami opowiadała jak "tata wymieniał bateryjki w kamerze z Panem Y" i robili te zdjęcia. "Tatuś robił biały klej, robił fontannę i osikiwał mnie", "wkładał mi węża do buzi takiego dużego węża, że dusiłam się". Nie pozwalała się dotykać, o kąpieli nie wspominając. Wyrywała sobie włosy. Zawiązywała sobie wokół szyi pasek i zaciskała go. Bardzo często wybiegała na ulicę pod rozpędzony samochód. Wybierała sobie najgorsze kanty w domu, aby obijać głowę i wiele innych zachowań autoagresywnych, agresywnych, koszmary nocne, nietrzymanie moczu, które można jeszcze wymieniać.
Potrzebna była kilkuletnia terapia psychologa, aby Córka otworzyła się i opowiedziała o sekrecie "to taka tajemnica, którego nikomu ani nic się nie mówi" oraz "bo mama pójdzie do więzienia". Córka, również pokazywała na lalce, w jaki sposób tata bił i ciągał za uszy oraz jakich przedmiotów do tego używał. Podczas badań przez biegłego psychologa (rejestrowanych kamerą) Córka powiedziała, że "nie chce rozmawiać, bo boi się taty".
Pomimo toczącej się sprawy w Prokuraturze Rejonowej, odrzucano moje wnioski o zabezpieczenie małoletniej i w tym czasie ukarano mnie 6000 zł kary grzywny za niewydawanie dziecka ojcu sygn akt. ....../16. Nie wzięto pod uwagę, że większość kontaktów odbyło się ale u mnie w domu bez możliwości zabierania Córki, a po badaniach w OZSS (RODK), lecz przed badaniami przez biegłego wyznaczonego przez prokuraturę, mój były mąż żądał tylko wydania dziecka. Nie miały dla niego znaczenia urodziny czy inne uroczystości świąteczne - tylko wydaj dziecko. Postawiono mnie w bardzo trudnej sytuacji, bo przy zarzutach przemocy fizycznej, emocjonalnej i seksualnej jak mogłabym wydawać małe dziecko. Jeśli wydawałabym to Sędzia o czym mnie informował zabrałby mi Córkę, bo wiedziałam i nie sprzeciwiłam się przemocy. Natomiast sprawy nie wyjaśniono i ograniczono mi władzę rodzicielską, bo nie wydawałam dziecka ojcu i od 16.01.2018r. mieszka z nim. Dopuszczono rażących zaniedbań polegających np. na nie odtworzono nagrań rozmów i filmików zachowań dziecka, nie przesłuchano świadków.
Dnia 11.12.2017r. dwóch niezależnych psychologów złożyło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 200 i 207 kk przez ojca nad małoletnią Córką. Nadmieniam, że Sąd powierzył wyłączną opiekę nad naszym dzieckiem ojcu, który jest podejrzany o niedozwolone czyny. Powierzenie mu władzy rodzicielskiej nie miało nic wspólnego z dobrem Córki. Powodem było niewydawanie przeze mnie dziecka ojcu, którego Córka wskazywała jako oprawcę przemocy emocjonalnej, fizycznej i seksualnej. Od ponad roku moje kontakty odbywają się dwa razy w tygodniu po 1,5 godziny pod ścisłą kontrolą ojca lub jego konkubiny. Mój były mąż uniemożliwia mi kontaktów telefonicznych z Córką i w ogóle nie mogę do niej dzwonić. Moi rodzice, z którymi się wychowywała i mieszkałyśmy u dziadków od rozwodu, również mają utrudniane kontakty. Ojciec tłumaczy to, że "oderwał dziecko od skażonego świata". Niedawno odbyło się przesłuchanie Córki w sądzie rodzinnym, na które zaprowadził ją ojciec i zeznała wszystko czego od niej oczekiwał. Żaden psycholog nie zadał sobie jakiegokolwiek trudu, aby zweryfikować niniejsze informacje.
Sytuacja obecnie jest absurdalna. Toczy się postępowanie w Prokuraturze, na badania przez psychologa biegłego, Córkę ma zaprowadzić ojciec, którego niejednokrotnie wskazywała jako oprawcę przemocy. Ojciec jako rodzic sprawujący władzę rodzicielską również został poinformowany o toczącym się postępowaniu i daje się mu kolejne szanse do manipulacji. Czy małoletnia otworzy się i wskaże oprawcę w takich okolicznościach?
Prosiłam o zabezpieczenie dobra, życia a przede wszystkim praw siedmioletniego dziecka, które nie jest w stanie samo się obronić, lecz każdy jest głuchy na krzyk o pomoc. Jestem bezsilna wobec instytucji, które powinny stać na straży praw najmłodszych.
Moje dziecko ma do mnie ogromny żal. Kiedy widzę, że Córka ma siniaki na twarzy albo na ciele odpowiada mi: "nie pytaj" albo pyta konkubiny "co mam odpowiedzieć". Ojciec podsyca i manipuluje dzieckiem podając nieprawdziwe rzeczy, aby utwierdzić Córkę, że „mama kłamie” i próbuje ją utwierdzać w przekonaniu, że jej nie chcę, a jedynie może liczyć na „drugą mamę”, czyli konkubinę.
Na podstawie własnych doświadczeń podnoszę o niezbędne zmiany. Nie dopuszczalne jest, aby prawa ojca były nadrzędne nad prawami dziecka i matki. Absurdalne jest, aby dziecko, które wskazuje oprawcę przemocy musi się z tą osobą spotykać, być pod wyłączna opieką, czy też w związku z tym nakładać kary grzywny na drugiego rodzica. Na własnym przykładzie wskazuję, że jest to dobry sposób na zarabianie pieniędzy czy kolejną formą przemocy wobec kobiety. Sama tego doświadczałam i doświadczam. Trzykrotnie poddawałam się badaniom przez lekarza psychiatrę, bo kiedy mojemu byłemu mężowi wyczerpały się argumenty i hipotezy, iż dziecko konfabuluje, z całą siłą kieruje na mnie swoje ataki. Przez ponad cztery lata zainicjował większość spraw sądowych. Dzisiaj mam ogromne długi, nie dlatego, że żyje ponad stan. Tylko i wyłącznie dlatego, że tuż przed rozwodem były mąż odgrażał się, iż „przeciągnie mnie po wszystkich salach i pokojach sądowych” i „zobaczę co to piekło”. Tego typu przykładów jest niestety więcej.
Proszę o pomoc dla Córki.