Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Dzień dobry,

Zwracam się z ogromną prośbą o pomoc w naszej sprawie.

W kwestii małych dzieci (do 4 r.ż.) w Polsce naprawdę niewyobrażalnie trudno jest matce zagwarantować bezpieczeństwo własnemu dziecku, gdy w grę wchodzi molestowanie seksualne, bo prawo tylko teoretycznie broni dobra dziecka, jego bezpieczeństwa, ochrony zdrowia i życia.

W praktyce wcale tak nie jest, a wręcz zupełnie przeciwnie.

W ogólnym zarysie i wielkim skrócie nasza sytuacja (mojego synka i moja) wygląda następująco.

Dobro mojego dziecka, jego zdrowie fizyczne i psychiczne, jego rozwój i jego bezpieczeństwo jest nadal poważnie zagrożone ze strony jego ojca prawnego (niebiologicznego) oraz ze strony sędzi która daje przyzwolenie na krzywdzenie mojego dziecka przez jego ojca prawnego (krzywdzenie dziecka molestowanie seksualne).

Dziecku działa się ogromna krzywda, kiedy było pod opieką ojca prawnego.

Syn pochodzi z zapłodnienia in vitro z użyciem anonimowego dawcy nasienia.

Ja jako matka nie mam możliwości aby pomóc mojemu synkowi i zagwarantować mu bezpieczeństwo. Nie mam takiego prawa. 2 czy 3 letnie dziecko z mutyzmem wtórnym (nie mówiło w ogóle) nie było w stanie w sposób słowno-pojęciowy opowiedzieć co miało robione, co się mu działo gdy był na wizytach u ojca prawnego, a tego oczekuje prokurator.

Ja nie jestem w stanie pozwalać na kontakty dziecka z ojcem prawnym wiedząc że moje dziecko było przez niego krzywdzone, i czekać do czasu, jak to określiła pani Prokurator, aż dziecko będzie miało „rozerwany odbyt”.

Kontakty syna z ojcem prawnym rozpoczęły się, gdy dziecko miało 1,5 roku (po 0,5 rocznej przerwie w kontaktach, w której ten nie chciał się spotkać z dzieckiem).

Kontakty od początku po 8 godz., poza miejscem zamieszkania dziecka, bez obecności matki; dziecko wydawane było na siłę, wbrew swojej woli, z wielkim rozpaczliwym płaczem.

W wyniku kontaktów dziecka z ojcem prawnym dziecku uwsteczniła się mowa, zanikła. Syn przestał mówić całkowicie. Później u dziecka zdiagnozowano mutyzm wtórny.

W wyniku kontaktów stopniowo pojawił się cały wachlarz nienormatywnych zachowań i wiele zaburzeń u dziecka, m.in. masturbowanie się przez dziecko (już w wieku ok 2 lat), wkładanie palców w odbyt, samoistne otwieranie się odbytu, lęk i wycofanie społeczne i in. Dziecko musiało być tam zastraszane, a w późniejszym czasie musiało mieć podawane jakieś otumaniające i usypiające środki, na co wskazywał stan dziecka po powrocie. Często syn był oddawany przez ojca prawnego w stanie bardzo głębokiego snu, był bezwładny, nie można było go dobudzić, na nic nie reagował.

Stan syna pogarszał się stopniowo. Syn przestał mówić, zrobił się zalękniony, przestał sam spać w swoim łóżeczku, budził się po nocach z ogromnym płaczem, był roztrzęsiony, drżał. Miewał zaburzenia równowagi. Zrobił się zalękniony, wystraszony, wycofany, zamknięty w sobie; zrobił się rozdrażniony; pojawiły się wahania nastroju, pojawiła się niechęć do jedzenia, z czasem do tego stopnia że mógłby nie jeść wcale, nastąpiła kompletne utrata apetytu, były ogromne problemy żeby w ogóle jadł. Reagował bez wyraźnej przyczyny lękiem i płaczem na sytuacje/miejsca, ludzi które wcześniej dobrze znał/lubił; zrobił się niechętny do komunikacji, często smutny, wycofany, nie reagował na zadawane pytania, patrzył przed siebie w nicość; stracił zainteresowanie wieloma zabawkami, rysowaniem itp., zaczął bać się aparatu fotograficznego, nie chciał/ nie pozwalał robić sobie zdjęć, bardzo się temu sprzeciwiał, płakał, krzyczał. Po powrotach od ojca prawnego nie chciał dać, nie pozwalał sobie zmienić pampersa, nie chciał się dać przebrać w inne ubrania, nie chciał dać się rozebrać do kąpieli, nie chciał się kąpać, przy tym bardzo się temu wszystkiemu sprzeciwiał, trzymał kurczowo ubrania, wyrywał się, krzyczał, rzucał i rozpaczliwie płakał. Nie chciał siadać na nocnik. Zaczął wkładać ręce w spodnie, później też pod pampersa. Zaczął bez powodu ściągać spodnie (wtedy jeszcze używał pampersy). Nie chciał się dać przytulać. Bił siebie, bił/uderzał mnie, rzucił we mnie parę razy klockami. Zaczął chować się pod stolik, zwijać się w kulkę na podłodze, na ziemi, nagle bez powodu szedł do kąta, nagle zasłaniał rączkami pupę. Zaczął mu się samoistnie otwierać odbyt (zauważone podczas zmiany pampersa). Zaczął sobie wkładać palce w odbyt. Zaczął bawić się członkiem, masturbować się podczas kąpieli czy oglądania bajki. W późniejszym czasie wracał od ojca prawnego z bardzo głęboko nakremowanym odbytem tzn. krem/żel/lubrykant wciśnięty był do środka w głąb odbytu, a nie na pośladkach, okolicach odbytu jak to ma miejsce przy smarowaniu w celu przeciwodparzeniowym. Poza tym żel/ lubrykant nie stosuje się przeciw odparzeniom. Odbyt często też był mocno zaogniony, taki przesilony. W późniejszym czasie po powrotach od ojca prawnego dziecko narzekało, pokazywało że boli go odbyt, nie mógł usiąść bo go bolało. Ojciec prawny zaczął oddawać dziecko w stanie bardzo głębokiego snu, dziecko było bezwładne, nie można było go dobudzić, na nic nie reagował, nie było reakcji źrenic.

Nigdy, w żadnej innej sytuacji syn mi nie zasnął tak głęboko , nigdy dziecko nie było tak nieprzytomne jak po powrotach od ojca prawnego.

Syn po powrotach od ojca prawnego był w bardzo złym stanie psychicznym, emocjonalnym i fizycznym.

W wyniku kontaktów z ojcem prawnym u dziecka powstały różne zaburzenia zachowania i rozwoju emocjonalnego, społecznego i fizycznego. Rozwinęły się również objawy zespołu stresu pourazowego.

Zanim zaczęły się kontakty dziecka z ojcem prawnym u dziecka nie było żadnego z tych niedobrych, nietypowych, złych i strasznych zachowań, nie było żadnych zaburzeń.

Zanim rozpoczęły się kontakty rozwój dziecka, w tym rozwój mowy przebiegał prawidłowo.

Gdy rozpoczęły się kontakty dziecka z ojcem prawnym i zauważyłam pewne niepokojące zachowania u dziecka, udałam się z synem do psychologa-seksuologa. Seksuolog, do której cały czas uczęszczam z synem od tamtego momentu tj. od września 2014, na podstawie obserwacji dziecka, badaniu i przedłożonych dowodach przeze mnie (nagrania filmowe przedstawiające zachowania dziecka po kontaktach z ojcem prawnym; nagrane na prośbę seksuologa – filmy uznane przez Prokuraturę jako dowód w sprawie) zdiagnozowała molestowanie dziecka (maj 2016).

Wtedy założyłam sprawę w Prokuraturze i w Sądzie i od tamtego momentu kierując się dobrem dziecka, ochroną jego zdrowia i życia przestałam wydawać dziecko na kontakty.

W wyniku braku kontaktu dziecka z ojcem prawnym widoczny był stopniowy i szybki progres rozwoju mowy oraz rozwoju emocjonalno-społecznego. Zachowanie dziecka zaczęło wracać do normy.

Jeszcze gdy syn miał kontakt z ojcem prawnym, uczęszczał na zajęcia z logopedą. Jednakże terapia logopedyczna zaczęła przynosić efekty dopiero gdy zaprzestano całkowicie kontaktów dziecka z ojcem prawnym.

W wyniku powstałych zaburzeń syn dostał orzeczenie o niepełnosprawności. Ja opiekuje się i zajmuje synem, pomagam mu nadrobić zaległości i wyrównać deficyty.

Chociaż stan dziecka, jego rozwój, uległ nieporównywalnej poprawie odkąd dziecko nie ma kontaktu z ojcem prawnym, to jednak cały czas jeszcze borykamy się z wychodzeniem z pewnych zaburzeń, które powstały w wyniku kontaktów dziecka z ojcem prawnym. Syn nadal potrzebuje terapii logopedycznej, pomocy psychologicznej, terapii sensorycznej, terapii behawioralnej, fizjoterapii.

W czerwcu 2016 r. założyłam sprawę w Prokuraturze Rejonowej o podejrzenie popełnienia przestępstwa z art. 200 przeciwko prawnemu ojcu dziecka.

Prokuratura nie przeprowadzając rzetelnie i prawidłowo postępowania, nie ustaliła stanu faktycznego, nie rozpoznała całokształtu sprawy, nie wyjaśniła okoliczności sprawy, nie zebrała całości dowodów, umorzyła sprawę. Prowadzono sprawę w taki sposób aby ja umorzyć.

Mało tego Prokurator ignoruje fakty i dopuszcza się kłamstwa w wydanym postanowieniu.

Ponadto asesor Prokuratora, Pani prowadząca tę sprawę poleciła aby poczekać aż będzie „rozerwany odbyt” u dziecka.

Jeszcze wiele zastrzeżeń mogę wymienić wobec prowadzonej sprawy przez Prokuraturę.

Również w czerwcu 2016 r. założyłam sprawę w Sądzie Rejonowym o całkowite zabranie władzy rodzicielskiej ojcu prawnemu i wszystkich kontaktów z dzieckiem (proces w toku).

Od dnia założenia w/w sprawy nie wydaję dziecka ojcu prawnemu kierując się dobrem dziecka, ochroną jego zdrowia i życia. Za to jestem już ukarana grzywną.

Sędzia postanowiła że powody niewydawania dziecka są nieważne. Skoro nie doprowadziłam do sytuacji wydania dziecka to zostałam ukarana grzywną. Póki co mam zasądzone 5600,00zł. Następne przede mną.

Sprawą tą jak i wszystkimi sprawami, które dotyczą mnie czy dziecka w sądzie zajmuje się ta sama sędzia, która jeszcze bez zapoznania się ze sprawą ustosunkowała się do sprawy, nie próbując sprawy poznać ani wyjaśnić.

Od początku procesu bezpodstawnie preferuje ojca prawnego. Praktycznie sędzia od początku prowadzi proces tak aby niczego nie wyjaśnić, nie rozpoznać sprawy.

Sędzia wielokrotnie podkreśla swoje stanowisko, że najważniejsze dla niej jest aby zapewnić kontakty ojcu prawnemu z dzieckiem, bez względu na to co dziecku działo się u ojca, bez względu na to jakie skutki przyniosły spotkania z ojcem prawnym tj. powstały zaburzenia psycho-fizyczne, zaburzenia zachowania, zaburzenia rozwoju emocjonalnego i społecznego. To co działo się dziecku nie ma dla niej żadnego znaczenia.

Sędzia wciąż powtarza jak mantre że ojciec prawny ma prawo do kontaktu i to jest najważniejsze, bo jest wpisany w rubryczkę aktu urodzenia w pozycji ojciec, a to daje mu prawo do kontaktu bez względu na to jaką wyrządzał krzywdę dziecku.

Wiele przykładów mogę podać na błędne, nieprawidłowe działanie sędzi, na brak kierowania się dobrem dziecka, na brak chęci poznania i wyjaśnienia sprawy, na brak bezstronności sędziego, na działanie sędzi na szkodę dziecka, na istniejące zagrożenie dobra dziecka działaniami sędzi, np. ogólnie niektóre to m.in. wydawanie postanowień bez zapoznania się ze sprawą, zmanipulowanych, niezgodnych ze stanem faktycznym, przekręcanie, fałszowanie i przekłamywanie faktów w taki sposób, aby wymyślić i sporządzić decyzje wybraniające ojca prawnego. Fakty i dowody sędzia pomija. Dalece odbiegający od prawidłowego sposób przesłuchiwania mnie i moich świadków. Niesłuchanie i ignorowanie mnie i moich świadków. Lekceważenie problemu. Dyskryminacja mnie – matki i moich świadków. Zapis protokołu sądowego z rozpraw jest konstruowany i manipulowany. Dopiero po przesłuchaniu sądowej rejestracji audio ukazuje się iż zapis protokołu niesie inny przekaz, wypowiedzi mają inny sens, wypacza, pomija, przeinacza treść zeznań. I wiele innych.

Poza tym mogłabym również przedstawić wiele nieprawidłowości ze strony OZSS.

Bardzo dużo trzeba było wkładu pracy i wysiłku dziecka, mojego, moich rodziców i terapeutów aby pomóc dziecku, aby syn wrócił do normalności, aby wyrównał powstałe deficyty, aby zapewnić mu prawidłowy rozwój psycho-fizyczny, społeczny i poczucie bezpieczeństwa, aby dać mu możliwość pójścia w prawidłowym czasie do normalnej szkoły. Cały czas potrzeba jeszcze pracy. Do szkoły syn powinien pójść od września 2019r.

Ostatnio sędzia wydała postanowienie o wspólnej terapii dla dziecka z udziałem rodziców w poradni pedagogicznej aby dziecko nawiązało więź z ojcem prawnym, aby mogła odebrać mi dziecko i przekazać pod całkowitą pieczę rodzicielską dziecko ojcu prawnemu.

Sędzia jeszcze nie wydała wyroku, nie ustaliła stanu faktycznego, a oficjalnie mówi i pisze w postanowieniu że ma zamiar odebrać mi dziecko i przekazać je pod całkowitą pieczę rodzicielską krzywdzicielowi - ojcu prawnemu, niebiologicznemu, ponadto z którym jak ocenili biegli sądowi psycholodzy z OZSS dziecko nie ma w ogóle więzi, nie ma potrzeby spotykania się z nim ani poznania go, nie utożsamia go z ojcem, traktuje jak obcą osobę, jak pierwszego lepszego przechodnia z ulicy (po 2 latach braku kontaktu dziecko nie rozpoznało go).

Chociaż sprawa sądowa jest jeszcze w toku to o jej wyniku sędzia już powiedziała i napisała jednoznacznie.

Sędzia nie wyznaczyła biegłych sądowych w stosownym czasie, nie wyznaczyła badania dziecka przez biegłego seksuologa w stosownym czasie, czekała 2 lata ze zleceniem badania przez biegłych psychologów sądowych w OZSS licząc na to, że dziecko przez ten czas wszystko zapomni i że będzie dobrze reagowało na prawnego ojca. W kwietniu 2018 (badanie w OZSS) dziecko miało prawie 5,5 r.ż. i od dobrych 2 lat nie miało kontaktu z ojcem prawnym (do krzywdzenia i molestowania dochodziło między 1,5 a 3,5 r.ż.), przez 2,5 roku (od czerwca 2016) nie wyznaczyła badania materiału dowodowego przez biegłego seksuologa dziecięcego. Ostatecznie sędzia po 2,5 roku odrzuciła wniosek o badanie dziecka przez biegłego seksuologa i odrzuciła wniosek o badanie materiału dowodowego przez biegłego seksuologa dziecięcego oraz odrzuciła wniosek o badanie przez biegłych psychologów sądowych z OZSS pod kątem nadużyć seksualnych twierdząc że po takim czasie to już dziecko nie będzie nic pamiętać.

Jestem już zrozpaczona i bezsilna. Nie wiem już gdzie szukać pomocy, jak pomóc mojemu dziecku, jak go uratować.

Nie jestem w stanie pozwalać i zgadzać się na kontakty dziecka z ojcem prawnym wiedząc że moje dziecko było przez niego tak bardzo krzywdzone, widząc jakie zaburzenia przez te kontakty powstały u dziecka, nie jestem w stanie czekać do czasu, jak chciała pani Prokurator, aż dziecko będzie miało chociażby „rozerwany odbyt”. Nie jestem w stanie przyzwolić na krzywdzenie mojego dziecka nawet pomimo kolejnej kary grzywny.

Jak mam teraz chodzić na wspólną terapię dziecka z ojcem prawnym? Dlatego że sędzia usilnie chce aby dziecko nawiązało jakąś więź z ojcem prawnym bo sędzia z nieznanych, jakichś tylko jej znanych osobistych i subiektywnych pobudek chce odebrać dziecko matce i przekazać dziecko pod opiekę krzywdzicielowi.

Bardzo proszę o pomoc.